Piotr Podlecki: Notatki z dworca

Piotr Podlecki - Notatki z dworca

Bardzo chciałbym opowiedzieć o tym co wczoraj widziałem…

To był początek marca 2022 roku. Nie lubię kupować biletów za pośrednictwem internetu, więc pojechałem na Dworzec Kolejowy Kraków – Wschód (jak się okazało: nomen omen !). Przed znajdującym się tuż obok Dworcem Autobusowym ustawione były wojskowe namioty a nieopodal, przed wejściem do dworca kolejowego, przygotowane zawczasu, na wszelki wypadek, ambulanse Pogotowia Ratunkowego. Po wejściu, w holu głównym – całkowicie odmienny świat (podwójnie inny, a nawet potrójnie, ale o tym za chwilę).

Widok tysięcy osób, głównie kobiet i dzieci, setek ludzi ustawionych w kolejkach do kasy i punktów rejestracji, robił wrażenie, lecz nie to było najbardziej zaskakujące. Schowałem więc książkę do torby i przez długi czas przyglądałem się temu co wokół miało miejsce. Pierwsze wrażenie to cisza i spokój. Nie depresyjne, ponure milczenie, ale pozbawiony nerwowości, spokój właśnie. Jeżeli ktoś spodziewałby się pełnej agresji, napastliwej i roszczeniowej postawy, znanej tak dobrze z relacji z Europy Zachodniej, byłby pod wrażeniem. Ludzie czekający cierpliwie w kilkudziesięciometrowych kolejkach, z dziećmi na rękach lub trzymanych za rączkę, w ciszy i bez hałasu. Nie sprawiali wrażenia przybyłych niedawno z zupełnie innego świata.

Można by oczekiwać wymęczonych podróżą, niewyspanych uciekinierów , w pomiętych ubraniach, a tymczasem spotkałem, zadbanych, elegancko ubranych ludzi i tłumy pięknych młodych kobiet o typowo wschodnioeuropejskim typie urody oraz bardzo dużo grzecznych, małych dzieci. Żadnej nerwowości – jedynie: smutny spokój… Widać było, że czują się bezpiecznie i ogromnie im zależy, aby godnie reprezentować siebie i swój kraj wobec gospodarzy.

W całym holu dworca dostrzegłem jednego pracownika ochrony, ale przyznaję, nie zwiedzałem wszystkich miejsc. Nie mniej poruszyła mnie obecność i postawa ogromnej ilości wolontariuszy – głównie młodych, zwłaszcza (co zupełnie mnie nie zaskoczyło) harcerzy. Wielu nosiło w kartonach, gorącą zupę w zamkniętych, plastikowych pojemnikach. Podchodzili do każdego proponując posiłek – nie czekali aż ktoś sam przyjdzie i o to poprosi.

Przez ten długi czas przyglądałem się im uważnie. Inni zaś proponowali, zwłaszcza dzieciom, roznoszone soczki w kartonikach, a przecież każdy rodzic wie o wyższości napojów z rurką nad każdym innym piciem. Ktoś podchodził do dzieci roznosząc czekoladowe batoniki. Kilka dziewcząt nosiło tablice z napisaną po ukraińsku czy też po rosyjsku informacją, iż można zaopatrzyć się w kartę SIM, by móc dowiedzieć się czy bliscy nadal żyją. W ogóle wiele osób stało w kolejkach wpatrując się w ekran telefonu i widać było, że nie robią tego nudów czy też z braku innego zajęcia. Jedynie mały chłopiec z komórką, obok mnie (co przyznaję, podpatrywałem mu przez ramię) biegł wirtualnie korytarzem tajnej bazy – szukając wrogów. Na wyświetlaczu widać było jedynie rękę jego awatara uzbrojoną w bagnet.

Wokoło nas stało, raczej milcząc, liczne grono małych dzieci trzymających jednakowe, duże pluszowe misie – już wiedziałem kto im je przyniósł. Pod ścianą stały firmowe konserwy i paczki z pokarmem dla psów – nad nimi tablica z napisaną cyrylicą informacją. Podszedłem do dziewczyny w polarze z harcerskim emblematem. Zapytałem (raczej retorycznie):

– Jest Pani harcerką…

Zaskoczyła mnie odpowiedzią:

Nie, nie jestem, ale rzeczywiście to harcerze tu głównie wszystkim kręcą…

Patrząc na nią powiedziałem:

– To co tu robicie – to Boże dzieło…

Znieruchomiała, uciekła wzrokiem i zaskoczona podniosła brwi. Miałem wrażenie, że robiąc swoją robotę, wcale nie myślała, że można na to patrzeć w ten sposób.

Chciałem jej powiedzieć o tym i o wielu innych sprawach, lecz już poszła. Powiedzieć każdemu z harcerzy, wszystkim innym wolontariuszom, iż to co tutaj robią to coś znacznie większego niż pomoc potrzebującym i ubogim. Wypraszają dla naszego kraju i dla nas wszystkich błogosławieństwo Boga. Ci potrzebujący też już będą o tym zawsze pamiętali i nigdy nie zapomną… Być może to ta pamięć spowoduje w przyszłości zmianę podejścia ich i ich dzieci do Polski i Polaków – już nie będą się bali spotkania z nami i prawdy o tym jak było dawniej. Zobaczyli przecież kim są dla nas dzisiaj.

Chciałem o tym wszystkim opowiedzieć każdemu z tych harcerzy, ale przecież nie będę za nimi biegał po całym dworcu…

Piotr Podlecki


Autor jest pracownikiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi oraz wolontariuszem zaangażowanym w szereg projektów społecznych (m.in. Akademia Obrońców Życia, cykl Dobre Czytanie).